Ferie zimowe to czas, gdy normalni ludzie odpoczywają, jadą na narty, upijają się do nieprzytomności, żeby odreagować. A ja siedzę od rana do wieczora i mam dwa razy więcej pracy niż w roku szkolnym. Nie mam co prawda zajęć w szkole angielskiego, jednak przybyło mi dwóch licealistów walczących z poprawką z polskiego. Obaj są z drugiej klasy, choć z różnych szkół. Obaj mają poprawkę i zagrożenie, z romantyzmu. Z tą tylko różnicą, że jeden jest uczniem szkoły wojskowej, zaś drugi idzie indywidualnym tokiem ze względu na chorobę Aspergera - swoistą odmianę autyzmu, którą posiadali m.in. telewizyjny detektyw Monk i większość geniuszy z jednej dziedziny. Tydzień temu na zajęciach z Mateuszem, gdy na zegarze wybiła godzina 11.45, chłopiec uśmiechnął się i krzyknął: - kwadrat! (nie, drogi Czytelniku, wcale nie chodzi tu o kwadrans). Gdy kilka minut później wskazówki zmieniły położenie, chłopiec z radością oznajmił: - Trójkąt. To chyba najlepiej obrazuje jego postrzeganie świata. Ja mu pomagam w czytaniu ze zrozumieniem, a on uczy mnie zupełnie inaczej patrzeć na pewne problemy. Dziś, gdy umówione 45 minut nam minęło i zaproponowałam, żebyśmy posiedzieli jeszcze 15 minut, Mateusz nerwowo pokręcił głową i uprzejmie odpowiedział, że raczej nie. 45 minut to 45 minut. Zima to zima, niezależnie od temperatury na zewnątrz. Ech, żeby wszystko w życiu było takie proste jak dla niego...
Drugim uczniem był Adam. Dziś spotkaliśmy się po raz pierwszy. Bardzo się bałam tego spotkania, bo co innego opowiadać chłopcu z autyzmem o romantyźmie i rozwiązywać z nim testy, a co innego pomagać wysokiemu licealiście, który ma wymagającą nauczycielkę. Czułam się zupełnie jak przed egzaminem u profesor Dąbrowskiej, która to na studiach właśnie z romantyzmu mnie oblała i skazała na poprawkę. Pewnie dlatego tak bardzo się tej epoki boję.
W każdym razie spotkanie minęło całkiem miło, na rozmowie o wstępie do epoki. Swoją drogą, dziwię się tej nauczycielce, że te wielkie błyszczące oczy nie stopiły jej serca i mimo tego wstawiła mu zagrożenie...
A teraz wreszcie mam chwilę dla siebie, po której zabieram się za korektę chyba najnudniejszego w mojej karierze zlecenia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz