Łączna liczba wyświetleń

środa, 31 sierpnia 2011

Sprawy damsko-męskie

W tej kwestii nigdy nie układało mi się jakoś rewelacyjnie. Zawsze trafiałam na "beznadziejne przypadki", z którymi budowałam same skomplikowane związki, nie mające najmniejszych szans na przetrwanie. Przykładem może być choćby Mariusz, z którym współpracowałam z gazecie, czy Paweł - 21 lat starszy ode mnie stary kawaler, z którym, choć bardzo chciałam sobie życie ułożyć, nie wyszło.

Mam 27 lat, psa i żółwia.
Nie mam męża, dzieci, narzeczonego, faceta.
Mam mieszkanie, comiesięczne rachunki do opłacenia, dobrą pracę.
Nie mam czasu dla przyjaciół, by zjeść obiad, umyć okna.
Mam za to niewyobrażalny bałagan, zarówno w mieszkaniu, jak i w głowie...

Czuję, że niestety, znów, z kolejnym dniem coraz bardziej zanurzam się w jakimś beznadziejnie chorym układzie... Staram się nie zaangażować, ale gdy do tego dochodzę, przeważnie jest już za późno... Cieszy mnie możliwość rozmowy z nim każdego dnia, ukradkowe maile, przypadkowe spojrzenia, półsłówka. Jego poczucie humoru, jakże bardzo zbliżone do mojego, dystans do świata i samego siebie... Tylko... co dalej?

Dziwne uczucie

Z każdym dniem zaczynam się czuć coraz dziwniej. Fizycznie jestem tak zmęczona, że nie mogę już patrzeć w lustrze na moje wory pod oczami, ale psychicznie czuję że dawno, ba! nie wiem nawet czy kiedykolwiek wcześniej, miałam w sobie aż tyle sił i zapału do działania. Nie wiem czy to dobrze, czy niekoniecznie, ale jedno jest pewne: depresja, która jeszcze kilka tygodni temu ogarniała mnie ze wszystkich stron i sprawiała, że nie miałam ochoty nawet podnieść się z łóżka, minęła. Mam nadzieję, że bezpowrotnie.

wtorek, 30 sierpnia 2011

niebezpieczne związki

Jak w ciągu jednego dnia zrobić w nowej pracy karierę, której sam imć Dyzma mógłby nam pozazdrościć? Tydzień temu, gdy zaczynałam wdrażać się w nową pracę, wdałam się w polmikę z moim szefem na temat pewnej, jakże ważnej dla banku kwestii. Mimo jego wieloletniego doświadczenia pozwoliłam sobie mieć odmienne zdanie, na co on wówczas uśmiechnął się jedynie pobłażliwie. Dziś ukazał się artykuł, w którym mądrzy analitycy finansowi potwierdzili moje zdanie. Niewiele myśląc wydrukowałam tekst, podkreśliłam żółtym zakreślaczem to, co potwierdzało moje argumenty i z dumą zaniosłam szefowi. Warto było zadać sobie ten trud, by zobaczyć jego pełen zaskoczenia wyraz twarzy, z którego przebijał, jakże rzadko widywany - uśmiech.
Pół godziny później z nudów przeglądając strony internetowe natknęłam się na coś, co zaintrygowało mnie na tyle, że nikt z mojego biura nie był w stanie udzielić mi odpowiedzi na moje wątpliwości. Cóż, zagadnienie okazało się na tyle intrygujące, że pani kierownik również nie wiedziała jak do tego podejść. Skończyło się więc na postawieniu na nogi regionu i centrali i gorącej linii najważniejszych osobistości bankowych. Suma summarum nie udało się zagadnienia rozwikłać a ja zyskałam miano kogoś bardzo dociekliwego i ambitnego... Na jutro mam już kolejny plan...

Paradoks

Nie pamiętam już kiedy ostatni raz miałam tak mało czasu na wszystko. Albo tak dużo rzeczy do załatwienia, zależy jak na to spojrzeć. I choć jem obiad po 18.00, myję okna po ciemku, wstaję skoro świt i doprowadzając do szału sąsiadów odkurzam i piorę w okolicy wieczornych Wiadomości, nie pamiętam też kiedy byłam tak bardzo... szczęśliwa :)

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Życie pisze różne scenariusze

Minęło kilka miesięcy. Mieszkam na swoim wymarzonym M-1 z potężnym żółwiem i szalonym psem - tak, przybyło mi trochę lokatorów i zmalała przestrzeń, ale przynajmniej wiem, że mam dla kogo wracać po całym dniu pracy...
Właśnie, na płaszczyźnie zawodowej również zmiany. W ciągu niecałego miesiąca z zawziętej pani redaktor przekwalifikowałam się na... doradcę hipotecznego w jednym z największych polskich banków. Codziennie dojeżdżam na moim skuterze 15 km do pracy, ale nie narzekam, lubię ten środek transportu. I niech ktoś mi powie, że nie ma pracy w okolicy...
Sam zakres obowiązków, pełen etat i wynagrodzenie to nie wszystko, co powoduje, że chce mi się codziennie wstawać przed siódmą. Ale o tym może już niebawem, przy następnej sposobności...