Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 8 lutego 2016

Miłość w rytmie disco

Idziesz do klubu z przyjaciółkami. Robisz się na bóstwo, pół miesiąca jesteś na diecie, by napić się drinków z palemkami, siadasz wygodnie w zarezerwowanej loży i taksujesz wszystkich wzrokiem. Twoją uwagę przykuwa ten najbardziej tajemniczy facet, skryty w rogu klubu, stojący trochę na uboczu, ubrany z niesamowitą klasą. Taki męski, tajemniczy, niedostępny...
Choć widzisz go pierwszy raz, w myślach wyobrażasz sobie, jakby wyglądał wasz związek - on stanowczy, męski, samczy, a ty - w końcu okiełznana i uległa, taka, jaką zawsze chciałaś być, ale kierownicze stanowisko i sytuacje życiowe ci na to nie pozwoliły.
No więc wyobrażasz sobie tego boga na ziemi i przyszłego ojca twoich dzieci w roli swojego faceta, o którego wciąż musisz zabiegać, który jest lekko nieobecny, wciąż niedostępny. To sprawia, że chcesz go poznać jeszcze bardziej.
Zdajesz sobie sprawę, że on sam do ciebie nie podejdzie, w końcu jest niedostępnym samcem, do którego to samice lgną jak pszczoły do miodu, a nie na odwrót. Po kolejnym drinku decydujesz się w końcu podejść i przypadkowo zagadać, niby od niechcenia.
I nagle... Wybija północ, czar pryska, karoca zamienia się w dynię, a książę...? Książę okazuje się po prostu być cholernie nieśmiałym mężczyzną, który nie potrafi zagadać do kobiet, ani tym bardziej ułożyć sobie życia. Jego idealna stylizacja to dzieło jego młodszej siostry, która desperacko marzy, by starszy brat w końcu kogoś poznał i wyprowadził się z domu, a pod marynarką skrywa się facet z trądzikiem na plecach i włosami na klacie.
I w tym momencie bum! Ty - totalnie rozczarowana, facet - z jeszcze większą depresją, ogólnie - świat się wali, dawać więcej drinków! I nawet gdyby facet okazał się jednak super-mega-totalnie-fantastycznym kolesiem, Ty i tak już go skreśliłaś, bo przecież całkowicie kogoś innego się spodziewałaś. Więc... wyruszasz w kolejny weekend na polowanie i znów wypatrujesz tego najbardziej tajemniczego faceta w klubie...

Życie zaczyna się po 30-stce

Pamiętacie tamten czerwcowy wieczór sprzed kilku lat? Tak, od tamtej pory wciąż jesteśmy razem. Za 3 miesiące bierzemy ślub. W międzyczasie zmieniłam kilka razy pracę, zmieniłam adres zamieszkania, powiększyła mi się rodzina (o 6 rodzeństwa mojego przyszłego męża, byłą żonę i przyrodniego syna, który wkrótce zostanie również ojcem)... W domu jak miałam bałagan, tak mam, ale jestem naprawdę szczęśliwa. I chyba o to w życiu chodzi, prawda?