Po wielu perypetiach wreszcie udało się zakończyć remont mojego mieszkanka - pomalowane ściany, ustawione meble, zaaranżowane dekoracje na ścianach, dobrane do tego zasłony... Słowem - mieszkam już w swoim wymarzonym, małym pałacu.
Remont mieszkania się co prawda zakończył, ale jednocześnie rozpoczyna się nowy etap mojego życia. Owszem, mieszkałam już samodzielnie, na własny rachunek, przez sześć lat w Szczecinie. Ale teraz jest to zupełnie inne mieszkanie - mimo że mam swoją paczkę przyjaciół, z każdym dniem wracając do domu czuję się coraz bardziej samotna. Dziwne to uczucie, gdy idąc do swojego mieszkania mijasz same szczęśliwe pary, małżeństwa z dziećmi... Czuję się tak, jakby wraz z każdym takim spotkaniem stopniowo przemijało moje życie, a szansa na założenie rodziny z każdym dniem malała...
Za dwa tygodnie, żeby coś z tym zrobić, przygarnę pieska - Miksera, który teraz rośnie pod czujnym okiem swojej mamy i czeka na mnie. Może dzięki niemu znów "zachce mi się żyć", wyjdę do ludzi... Bo nawet z tym mam ostatnio kłopot.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz