Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 2 lutego 2017

Człowiek- samotna wyspa

Kiedy człowiek jest daleko, w tak zwanej bezpiecznej odległości, a więc z dużym prawdopodobieństwem, że nie odwiedzi drugiego z dnia na dzień, ludzie bardzo chętnie go zapraszają i zapewniają o otwartym domu o każdej porze dnia i nocy. Problem pojawia się, gdy zaproszenie zostaje przyjęte i nagle się urealnia...
Nagle uświadamiasz sobie, że masz pierwszy od dawna wolny weekend i przypominasz sobie o bardzo bliskich znajomych, z którymi od dawna nie miałeś kontaktu, bo dzielą was setki kilometrów. Myślisz - a co tam, pojadę! Dzwonisz. Po drugiej stronie słuchawki wielka radość, wszyscy się cieszą. Dzień przed wyjazdem odbierasz telefon, że jednak nie, jednak nie tym razem, bo praca, bo facet, bo...
Nie przejmujesz się, bo przecież masz jeszcze dużo innych znajomych. Dzwonisz do kolejnych. Znowu to samo - przez telefon wielka radość, a chwilę później wiadomość, że może jednak przyjedź innym razem, bo teraz bez sensu, bo za krótko, bo nie w porę...
Zabawne, że dużo łatwiej taką wiadomość przekazać pisemnie niż przez telefon. Mniej zabawne, że jeszcze kilka lat temu wpadało się do przyjaciół bez zapowiedzi, czasem nawet na kilka dni i nikomu to nie przeszkadzało. Dziś nawet do własnej siostry musisz się zaanonsować, bo każdy ma przecież swoje życie i swoje plany na każdy dzień. Nikogo za to nie winię, sama też nie lubię niezapowiedzianych wizyt. Smutne jednak jest to, co się z nami stało - dużo chętniej spotykamy się na Facebooku, rozmawiamy przez Skype, niż widzimy się w realu, przy prawdziwej kawie, piwie, bez komórki...

Ostatecznie, mimo kilkuset znajomych na Facebooku i w rzeczywistości, pierwszy od dawna wolny weekend spędzę w domu, na sprzątaniu, praniu i zmywaniu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz