No i mamy Nowy Rok... 2012. Na razie poza datą nic się nie zmieniło. Wiem, powinnam teraz jakieś podsumowanie ubiegłego roku zrobić, wyciągnąć wnioski, itp. Tylko... po co?
Rok był taki jak Sylwester - zapowiadał się spokojnie, a w ostatniej chwili wszystko stanęło na głowie - w ciągu roku zamknęłam swoją działalność gospodarczą i zmieniłam pracę, przeprowadziłam się do samodzielnego mieszkania, na nowo nauczyłam się samodzielności i gospodarności.
Związki? Faceci? Tutaj nie zmieniło się nic...
Za to Nowy Rok przywitałam w bardzo dziwnych okolicznościach... Siedziałyśmy we trzy, na babskim wieczorze z niezliczoną ilością wódki i dziadkowego bimberku, przy Pretty Woman i sylwestrze z Polsatem. Przed samą północą wyszłyśmy przed blok, żeby w pozostałymi mieszkańcami dzielnicy złożyć sobie życzenia, popatrzyć na fajerwerki. W tę noc nie jest ważne, czy kogoś znasz, czy nie - każdy jest miły i chętnie wypije z Tobą szampana oraz podzieli się życzeniami.
W pewnym momencie podszedł do nas jakiś chłopak. Złożył nam życzenia, po czym przyjrzał mi się uważnie, uśmiechnął i powiedział:
- A Ty bardzo dobrze znasz mojego brata...
- Naprawdę? A jak się nazywa? - zapytałam zaintrygowana.
- Krzysiek ... - odpowiedział nie wiedzieć czemu dumnie się uśmiechając.
- Hehe, więc Ty pewnie jesteś M. - powiedziałam zadowolona z siebie, że zapamiętałam jak Kris opowiadał o młodszym bracie.
- No to teraz musimy sobie inaczej te życzenia złożyć. - powiedział chłopak wyciągając w moją stronę butelkę szampana. Ja wyciągnęłam w jego stronę swoją butelkę, tak, jakbyśmy pili "brudzia".
- Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze. - powiedział całując mnie w policzek.
- Tobie również! - odpowiedziałam wciąż nie mogąc wyjść z zaskoczenia.
W ciągu dnia całkiem przypadkiem spotkałam na spacerze Krisa ojca, który postanowił kawałek mnie odprowadzić. Teraz jego brat... Nie ukrywam, że stwierdzenie że znam bardzo dobrze Krisa jakoś na mnie pozytywnie zadziałało. Prawda jest taka, że przecież dopiero kilka dni temu pierwszy raz w życiu zamieniliśmy z sobą tyle zdań, ale skoro młody twierdził, że znam go bardzo dobrze, to może Kris coś mu kiedyś o mnie opowiadał...? Jakby tego było mało, dokładnie w chwili, gdy młody składał mi życzenia, otrzymałam smsa z życzeniami od Krisa... Wszystko pięknie się układa, a przecież to więcej niż pewne, że nigdy nie będziemy razem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz