Wczoraj wieczór skończył się na spontanicznym zlocie czarownic, czyli babskim wieczorze. Ale od początku. Gdy już wreszcie udało mi się zwlec z łóżka, doczłapałam się do mojego mieszkanka. Długo tępo rozglądałam się po pustych pomieszczeniach nie wiedząc za co się zabrać. Z wujkiem, który obiecał mi pomoc w malowaniu kolorowych ścian z "białym paskiem" przy suficie, umówiłam się po 16, ale na wszelki wypadek wolałam być wcześniej. Umyłam kubki, które pozostały z poprzedniego malowania, zabrałam się za sprzątanie łazienki - pierwsze sprzątanie... Jaka była moja radość, gdy kibelek, zlew i prysznic zaczęły lśnić swoją bielą...
Później, żeby się nie nudzić, wpadłam na ambitny pomysł że pomaluję rurki od Junkersa.Kupiłam specjalną farbę do rur, jasnozieloną i zabrałam się do pracy. W łazience, gdzie wszędzie są kafelki, nie spadła mi ani kropla. Jaka to ironia losu, że w przedpokoju, który jest biały i na razie nie będzie malowany, farba zjechała mi akurat na sufit i ścianę...Ale to nic, jak wyschnie zamaluję kilka razy białą i będzie ok :)
Później przyszedł wujek (swoją drogą, dobrze, że są wujkowie, którzy się na tym znają...), który okleił mi taśmą papierową wszystkie ściany na łączeniu z sufitem i kazał delikatnie zamalować to kolorem. Delikatnie dla każdego znaczy coś innego - kilka razy wałek najechał mi na biały sufit, gdzie teraz mam jebitnie zielone plamy, taśma nasiąknęła za dużą ilością farby i zaczęła się wałkować, i ogólnie wszystko poszło zupełnie na odwrót.
Załamana tym wszystkim zorganizowałam babski wieczór z dziewczynami. Czerwone wino w niemałych ilościach, na dolewkę jakaś ziołowa nalewka z barku, do tego chipsy i masa niezdrowego żarcia jakoś pozwoliły mi zapomnieć o spieprzonym suficie i ścianach. Dziś co prawda czuję się trochę jak w swoim świecie (ale korepetycje z Adamem zrobione - a że kilka razy pomyliłam Kordiana z Konradem - życie), ale powoli wracam do rzeczywistości i nastawiam się psychicznie do dwiedzin mojego mieszkanka i sprawdzenia jak bardzo spieprzyłam robotę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz