Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 20 września 2011

Angielskie dysputy c.d.

- Pani znów pierwsza...
- Tak wyszło...
- Zimno dzisiaj. (spojrzenie na mój kask)
- Wcale nie, dziś jest wyjątkowo ciepło.
- Teraz jest ciepło, ale rano było 9 stopni.
- Jak wyjeżdżałam było 11.
CISZA...
- Ale jak wychodziłam o 5 rano z psem było rzeczywiście zimno.
- Pani też spaceruje rano!
- ? Rano, wieczorem, życie...
- Ja biegam. Codziennie rano 20 minut.
- Ja biegałam w zeszłym roku, przez cały sezon, dopóki śnieg nie spadł...
- Ja staram się cały czas, choć rzeczywiście, jak leży śnieg, zwłaszcza oblodzony, można się zabić i jest to niebezpieczne.
Pierwsze spojrzenie od początku rozmowy w oczy. Szybkie spuszczenie wzroku na chodnik.
- Chciałbym go zobaczyć.
- Kogo?
- No, tego Pani pieska.
- Na pewno jeszcze będzie okazja.
BĘDZIE OKAZJA??? Co to za tekst?! Choć moje serce płonie, choć cała drżę w środku, na zewnątrz znów wychodzi mój angielski temperament. Ech, żeby tylko wiedział, co kryje się pod tą zimną osłonką...
- A tak w ogóle to gdzie dokładnie Pani mieszka? Z Zet bardziej na Ka, czy może na Cz, czy może na O?
- Pod samym lasem, więc tereny do spacerów z psem mam idealne.
Po dokładnym rozrysowaniu mapki dojazdowej pod sam mój blok, jesteśmy w domu - zrozumiał. I właśnie wtedy zaczynają się schodzić pozostali pracownicy...
Konwersacja angielska - nieangielska, nie ważne. Ważne, że dawno już nie zamieniliśmy z sobą aż tylu słów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz