Lubię po pracy zamienić rajstopy i szytywne ciuchy zamienić na włochate niebieskie dresy z polaru, a niewygodne szpilki na rozczłapane adidasy. W takim stroju wychodzę z psem na spacer po okolicy. Po co się starać, jak tutaj sami swoi? Męża na wsi raczej na pewno nie znajdę, a prawdopodobieństwo, że On zjawi się w mojej dzielnicy jest mniejsze niż trafienie szóstki w totka.
Po drodze mijam nowych sąsiadów-znajomych (cześć - cześć) i idę dalej.
Im dłużej tu mieszkam, tym więcej słów zamieniam z ludźmi. Większość z nich we włochatych dresach chodzi na co dzień, więc nie mam oporów żeby się przed nimi tak pokazywać.
I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu malowałam się przed wyrzuceniem śmieci z domu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz